A więc po kolei:
- Przede wszystkim, aby politycy o nas zapomnieli…, aby kolejni ministrowie (kimkolwiek będą) nie rozgrywali nami swych politycznych interesików i aby nie uszczęśliwiali nas na siłę. Bo taka tradycja się u nas zrobiła, że nikt nas nawet (nauczycieli, rodziców i uczniów) nie pyta, czy chcemy zmian. A przede wszystkim żaden polityk nie zastanawia się u nas, czy są na te zmiany pieniądze, stąd zmiany (które same w sobie nie są złe) pozostają na… papierze.
- Aby samorządy przestały na nas oszczędzać. Bo choć oszczędność jest cnotą, to tak się porobiło, że „odchudzanie” oświaty w gminach ma zbyt często związek z kiepskim gospodarowaniem samorządów, które obcinają nam pieniądze, aby spłacić zaciągnięte bezmyślnie kredyty lub utrzymać monumentalne obiekty, które za te kredyty powstały. A przecież edukacja jest najlepszą inwestycją, która jednak nie mieści się w głowach myślących od kadencji do kadencji…
- Aby dziennikarze nie szukali w szkołach taniej sensacji, lecz opisywali nasze sukcesy, aby częściej pochylili się nad naszą ciężką pracą u podstaw z trudnymi i zaniedbanymi dziećmi itp. Bo patologie oczywiście powinno się ujawniać i… informować o tym policję i prokuraturę, zamiast tworzyć z opisywania patologii istotę pracy dziennikarskiej. Rzeczywistość trzeba wszak opisywać zamiast ją kreować.
- Aby Kuratoria o nas zapomniały na cały rok. Bo nie liczę na to, iż zrozumieją, że te ich kontrole i wizytacje wprowadzają jedynie zamieszanie w codziennej pracy, nie mówiąc już o tonach nikomu niepotrzebnych papierów, które są na potrzeby tych kontroli produkowane… Zbyt wiele rozwiązanych problemów mamy jedynie na papierze, zupełnie jak w tym powiedzeniu „operacja się udała – pacjent zmarł”. Sugerowałbym też dogłębną analizę słowa „wspierać”.
- Aby rodzice mieli dla dzieci czas, taki realny, nie przed telewizorem. Wszak szkoła jest tylko jedną częścią puzzli, drugą jest dom oraz praca i uwaga poświęcona dziecku przez rodziców. Bo zaocznie to można skończyć studia, ale nie wychować dziecko.
- Aby nauczyciele nie zamykali się w wieżach z kości słoniowej, lecz aby słuchali, co mówią dzieci i rodzice. Czasami wystarczy okazać odrobinę zrozumienia, zejść z piedestału, zauważyć, że świat się zmienia i metody sprzed pięciu lat są już czasami nieskuteczne.
- Aby uczniowie zrozumieli, że elektroniczne gadżety nie sprawią, że nauczą się myśleć i stosować wiedzę. Aby zrozumieli, że te wszystkie smartfony, tablety itp. czasami ich niszczą. Każdego urządzenia można bowiem użyć dobrze lub źle, jak w tym powiedzeniu o małpie i brzytwie.
Już to wszystko kiedyś pisałem? To dobrze, bo spokój w działaniu, wzajemna współpraca, zrozumienie, zaufanie, empatia, podparte właściwym użyciem zdobyczy techniki, to są wartości ponadczasowe. Rewolucji nie potrzebujemy.
Dodaj komentarz